24 sie 2013

LISTA OBECNOŚCI
Nie minął nawet tydzień, a już Wieprzy ucichł, przynajmniej takie odnoszę wrażenie. Z tego powodu
do poniedziałku  (26.08) do godziny 12
każdy aktywny autor ma obowiązek wpisać się na listę z zalogowanego konta. Dwa dni mogą wydawać się zbyt krótkim terminem, ale wychodzę z założenia, że jak ktoś bywa tu często, to nie potrzebuje tygodnia.

23 sie 2013

Lecą sobie dwa bociany, jeden żółty, drugi w prawo.



 Hybryda leniwca, człowieka i Ozzy'ego Osbourne'a, która w wieku czterech lat cytowała Brama Stokera. Z namiętnością godną podziwu pochłaniała książki fantastyczne, dlatego, że  zawsze pasjonowało ją to, czego nie da się logicznie i naukowo wyjaśnić. Magia taka właśnie jest, prawda?
Cóż, ale nawet taka fascynatka jak, wychowana tylko przez ojca-mugola Frankie niewiele rozumiała, gdy pewnego chłodnego, deszczowego ranka, przez okno jadalni wleciała sowa. Równie mało mówił jej list, pozostawiony przez ptaka. Bo w końcu jak to tak, magia, czary? Była tylko małą, rudą Fran w dziurawych dżinsach i z obitymi kolanami, którą inne dzieci przezywały "Dracula". Nie przeżyła w życiu nic ciekawego, a tu proszę, takie wieści? 
Trafiając do Hogwartu, była małą, niezdarną i, przede wszystkim, bardzo zagubioną Fran w za dużej szacie. Teraz jest odrobinę większą, wciąż niezdarną ale bardzo pewną siebie Fran, która nadal karykaturalnie wygląda w "tych śmiesznych ciuchach", wciąż potyka się o własne nogi, myli imiona, gubi wszystko, co akurat potrzebne, ciągle się myli i psuje wszystko, co dostaje do rąk. Ale ona taka jest. Ot, trzecia wojna światowa.
Fran nie jest postacią tragiczną, podłą, czy przesyconą złem do szpiku kości, a raczej chochlikiem, którego zawsze wszędzie pełno, bo ma w sobie oceany niespożytkowanej energii. Zawsze wesoła i szeroko uśmiechnięta, stara się zarażać innych swoim optymizmem wszystkich i wszystko. Z zasady sympatyczna i pomocna, choć zdarzają jej się drobne złośliwości, ale ma do tego prawo, przecież jest ruda!
Półsierota półkrwi, niezbyt zdolna uczennica, ale się stara, Duma ze swej przynależności puchonka, która pewnie w życiu nie wyczaruje patronusa. Zdycha za strachu na samą myśl o dużych wysokościach. Jakąś tam różdżkę ma, ale nie umie o niej powiedzieć niczego ponad to, że jest drewniana, brązowa i jeszcze niepołamana. Opiekuje się kotem imieniem Pies, który "wygląda, jakby ktoś grał z nim w paintballa".

Frances (Fran, Frank, Frankie) Williams
21 marca 2007, puchonka, klasa VI

[Trochę lania wody, ale mam nadzieję, że wszystko gra. Proszę o wyrozumiałość, z zasady prowadzę panów C:. Zdjęcie wygrzebane na DA, link do galerii. Fragment karty funkcjonował na innym blogu, który już nie istnieje.]

22 sie 2013

Moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje.



 "Panie, daj mi siłę, abym zmienił to, co zmienić mogę; daj mi cierpliwość, abym zniósł to, czego zmienić nie mogę, i daj mi mądrość, abym odróżnił jedno od drugiego."

 Imię: Sorrel
Nazwisko: Applebee
Wiek: 16
Klasa i dom: VI; Slytherin
Bogin: Pająk
Różdżka: 11 cali, drzewo różane, włókno ze smoczego serca

On – znany czarodziej z wielopokoleniowej rodziny magicznej. Ona – jedyna magiczna istota w swojej rodzinie. On – wyjątkowo tolerancyjny. Ona – straciła dla niego głowę. Po ukończeniu nauki w Hogwarcie, mimo sprzeciwu ze strony jego rodziny pobrali się i zamieszkali razem w Hogsmeade, oczekując przyjścia na świat ich pierwszego dziecka. Sorrel urodziła się w burzliwą listopadową noc. Głośny krzyk dziecka uświadomił młodym rodzicom, że od teraz czeka ich wiele lat wysłuchiwania tego donośnego głosiku i tak też było. Sorrel od zawsze była wyjątkowo krzykliwa. Wszystkiego domagała się wrzaskiem i płaczem, okropnie była rozpuszczona. Zawsze musiała postawić na swoim, choć jej matka wolała twierdzić, iż ich mała córeczka po prostu wie czego chce od życia. Możliwe. Niewiele się zmieniła od czasu swojego dzieciństwa, może tylko trochę urosła, może tylko troszkę zmądrzała. Nadal jest dziecinna, nadal swoje dobro stawia ponad dobro ogółu. Chorobliwie ambitna. Sprytna. Przebiegła. Zakochana w mugolskiej muzyce, kanarkowych kremówkach i hipogryfach. Nałogowo pijąca kawę i szczerząca się bez przerwy, jakby dostała szczękościsku. Oto ona w pełnej krasie, żadna z niej piękność, ale dla własnego dobra nie mów tego głośno.

"[...] i ślubujesz mi uśmiech przy porannej kawie, parasol w deszczu i stokrotki na wiosnę [...]"

Scorpius Hyperion Malfoy

usunięte

21 sie 2013

.

Reina Partridge
Puchonka w klasie VI
10 i ¾, jesion, włos z ogona testrala
Reina, potocznie (raczej ironicznie) nazywana przez wszystkich Rain. Jej to nie przeszkadza. Lubi deszcz. Nawet bardzo. Deszcz to jedna z niewielu rzeczy, które tak naprawdę cieszą ją w życiu. Deszcz lał jak z cebra w większości chwil, które miło wspomina. Nienawidzi słońca, dlatego jest niemiłosiernie blada. Gdyby mogła, najchętniej przespałaby całe lato, a obudziła się dopiero na zimę. Takie nastawienie odziedziczyła po ojcu, który w ogóle nie rusza się z domu kiedy temperatura sięga powyżej trzydziestu stopni celcjusza. I tak, Reina jest mugolakiem. Tata prowadzi aptekę, a mama jest najzwyklejszą szwaczką. Nie ma rodzeństwa. Rodzice uznali, że nawet ona to za dużo na głowie. Dziewczyna uwielbia paprać się w eliksirach i innych rzeczach tego typu, dlatego też uczęszcza do Klubu Eliksirów. Jednak to jedyny talent, którym Rain może się pochwalić. Ma kompletnie dwie lewe nogi i ręce, jeśli chodzi o sporty, i całą resztę przedmiotów. Nie miała okazji wyczarować patronusa, a boginem jest niestety jej sąsiad, którego malutka Rain przyłapała na obdzieraniu kota ze skóry. Mało mówi. Nie lubi rozmawiać. W końcu słowa są puste i często, a nawet zbyt często, rzucane na wiatr. Nie można nikomu ufać, prawda? Nie, jeśli jest się taką osobą, jak Reina. Jej błękitne oczy szklą się przy każdej okazji. Ona nie płacze. Ktoś powiedział, że to wewnętrzne wołanie o pomoc. Panna Partridge przyznała się, że czasami miewa gorsze dni, jednak nie non stop. Dlatego jeden ze specjalistów postawił diagnozę o rozdwojeniu jaźni. W jej drobnym ciałku, mającym zaledwie sto pięćdziesiąt osiem centymetrów wzrostu, mieszka inna Reina. Ta, która jest silniejsza i próbuje wybić dobrą, wesołą Reinę. Pomieszanie z poplątaniem, jednak to cała ona. Nigdy nie wiadomo, co zrobi i na co się zdecyduje. 
cześć robaczky, lubimy gryźć, chcemy patologii i romansów

Zapominamy, że życie jest kruche, delikatne, że nie trwa wiecznie. Zachowujemy się wszyscy, jak byśmy byli nieśmiertelni. - Éric-Emmanuel Schmitt



Dinah Kristal Lennox
17 lat. VII rok. 
Ravenclaw. Czysta krew. 
Patronus, to Łabędź.
Bogin, to Jaszczur.
11 cali, Wierzba, włos z ogona 
jednorożca, sztywna.
Ścigająca w drużynie Quidditch'a
Klub Ślimaka i Eliksirów. 
Ojciec Anglik, matka Rosjanka.

Lennox. Sebastian Lennox. Były Ślizgon, dzisiaj pracownik w Departamencie Tajemnic. Nadiya Lennox, była Puchonka. Z pochodzenia Rosjanka. Auror. Rodzina Lennox. Nadziana w cholerę. Jedna córka. Ambitna i intrygująca Krukonka, nieco dzika. Zawsze z siniakami po ostatnim meczu Quidditch'a. Głowa opuszczona, a jak spojrzy na ciebie, to możliwe, że wzrokiem odstarszy. W jej oczach przeważnie nie zobaczysz nic, żadnej iskierki, żadnych uczuć. Jedynie przytłaczająca mgła. Jej twarz nie wyraża żadnych emocji, nawet uśmiech tego nie zmieni. Nie wyróżnia się niczym specjalnym. Chyba, że fascynacja nauką, zaklęciami, paleniem papierosów i Quidditchem sprawia, że jest się niezwykłym. Szczerze mówiąc, ona na to gwiżdże. Do szczęścia wystarczy jej Quidditch, papieros, różdżka, eliksiry i dobre wyniki z owutemów. Tylko to. Nie człowiek. Od dawna powodem do szczęścia nie są ludzie. Zawsze ją zawodzą. Zawsze. Ponoć to przez nią. Bo nie spełnia kryteriów normalnej i zwariowanej koleżanki z tego samego roku. Powód jest prosty - nie jest towarzyska, a idiotyczne żarty ją nie bawią. Ani imprezy nie ciekawią. Nie interesuje ją również ignorancja i duma. To co ją interesuje? Quidditch, papieros, różdżka, eliskir i dobre wyniki z owutemów. Proste? Proste. Tyle, że jednym trudno to zrozumieć. Nazywają ją zadufaną w sobie zdzirą. Ale czy tak jest? Nie jest. Dinah to zamknięta w sobie, znudzona nudnym i szarym życiem, którego nie chce jej się na razie zmieniać, uzależniona od Quidditcha, papierosów, nauki i swojej różdżki dziewczyna. Całkiem zwyczajna brunetka z zamglonymi oczami i siniakami na ręce. Normalna dziewczyna, która nie przyzna się do tego, że posiada dziewczęce marzenia. Dinah, to dziewczyna, której zdobędziesz sympatię rozumiejąc ją i nie zawodząc. Dinnah Kristal Lennox.

______________ 
Pff, miało być inaczej. Ale KTOŚ mnie poganiał. Zresztą, wiem, że do dupy ta karta xd Poprawię, no xd Ale chyba dobrze Dinah przedstawiłam, nie? :D Chyba, że nie ;_; To przez karte ;_;  No cóż, nie pozostaje mi nic innego jak zaprosić do wątków i powiązań. Przepadam za średnimi, chociaż bywa że czasami odpiszę wypracowaniem. Także nie brać tak tego do siebie, dostosuje się do kazdej długości ;) Nie odpisuje po kolei, jakby co ;) Zaczynam, wymyślam, mi tam wszystko jedno. Chociaż nie jestem asem w wymyślaniu xd Lubię romanse, intrygi, romanse, nieszczęśliwe miłości, romanse, zemsty, romanse, załamania, romanse, dzieciaki, romanse, porąbane relacje, romanse, tym podobne pierdoły :) No i nie gryzę, Dinah też nie xd Więc, miłych wątków życze :)

Kimże jest ta, która pojawia się jak jutrzenka, piękna jak księżyc, jaśniejsza jak słońce, a groźna jak zbrojne oddziały?

Roxanne Weasley
Ravenclaw, V rok | ścigająca w drużynie | członkini Klubu Eliksirów
14.02.2008 r., Londyn | czarownica czystej krwi
córka George'a i Angeliny Weasley'ów | młodsza siostra Freda Weasley'a II
bogin – niezaliczone SUMy | patronus- jedynie srebrzystobiała mgiełka
11,5 cala, wierzba, włókno ze smoczego serca, odpowiednio giętka, idealna do transmutacji 

 
Nikt nie podda w wątpliwość tego, że wdała się w swoją matkę. Rodzina śmieje się, że dziewczyna jest chodzącym małym sobowtórem Angeliny. Tak samo uparta i zdeterminowana. Nigdy nie odpuszcza. Zawsze doprowadza swoje plany do samego końca. Po ojcu Rox odziedziczyła jedynie ciemnorudy kolor włosów i skłonność do dowcipkowania oraz licznych wygłupów.
Perfekcjonistka w każdym calu. Wszystko musi być idealne, a w jej dormitorium każda rzecz ma swoje własne miejsce. Niezwykle obowiązkowa. Zadania domowe zawsze ma odrobione na czas. Niezwykle inteligentna. Z nieprzeciętnym talentem magicznym. Zazwyczaj emocje biorą u niej górę nad rozsądkiem, co niekiedy kończy się fatalnie. Jej twarz jest jak otwarta księga. Wiecznie uśmiechnięta. Z charakterystycznym śmiechem, którym zaraża wszystkich dookoła. Tylko rodzina i przyjaciele nazywają ją Rox, nikt inny nie ma do tego prawa, chyba że ma przy sobie zapas eliksiru Szkiele-Wzro.
Naiwne z niej dziewczątko. Szybko namówisz ją do zrobienia czegoś, czego będzie później żałowała. Łatwo zdobyć jej zaufanie, lecz po jego utracie- ciężko je odzyskać. Szybko wybacza, jednak jest pamiętliwa. Niezwykle mściwa i złośliwa. Naraź się jej, a możesz być pewien, że przygotuje dla ciebie specjalny odwet. Wredna jak mało kto. Często dumna, wyniosła i zimna. Albo ją z miejsca pokochasz albo znienawidzisz. Samotniczka z gronem przyjaciół. Lojalna i oddana przyjaciółka. Dla bliskich gotowa jest na wszystko. Posiada iście ognisty temperament, tak jak jej włosy. Łatwo ją zdenerwować. A kiedy się denerwuje, zaczyna płakać. Obie rzeczy są ze sobą ściśle powiązane, co ją niezwykle szokuje. Nieuleczalna romantyczka, marząca o swoim księciu na białym rumaku, który pewnego dnia pojawi się w jej życiu i zabierze ze sobą w siną dal. Marzycielka z głową w chmurach. Stała bywalczyni szkolnej biblioteki. Najczęściej spotkasz ją, właśnie tam, siedzącą przy jednym z zawalonych książkami stolików, pochyloną nad grubym tomiszczem i czytającą ja zawzięcie. Na ostatnie urodziny dostała od rodziców kota, któremu dała na imię Filemon. Oglądała kiedyś mugolską bajkę dla dzieci i właśnie to imię tak bardzo utkwiło w jej pamięci. 


 
Powiązania | Myślodsiewnia

 
Na zdjęciu Carmen Solomons; cytat w tytule: Biblia Warszawsko-Praska, Pieśń nad Pieśniami 6, 10; lubimy długie wątki i ciekawe powiązania; możemy wymyślać albo zaczynać; odpisuję po kolei żeby się potem w wątkach nie pogubić. Dzień dobry :)

Chodźmy zabić tą nienawiść bo opanowuje świat.

Maddox McLain
12.10.2006, siedemnaście lat prawie
mugol, który nie może się przyzwyczaić do czarodziejów
Huffelpuff, siódmy rok
różdżka 10 cali z włosem z ogona jednorożca
bogin: małe psy, o czym wie prawie cały Hogwart, dzięki nieszczęśliwej...sytuacji, patronusa brak


Dla mniej więcej połowy Hogwartu jest znany z tego, że podczas jego szlabanu w czwartej klasie, bogin, którego miał umieścić w starej szafie przemienił się w stado małych psów, a spanikowany chłopak ganiał po całym pierwszym piętrze z krzykiem. Dla swojego domu jest tym, z którym można od czasem porozmawiać o błahych sprawach. Dla niektórych jest kolegą z rocznika. Dla paru jest przyjacielem, dla dwóch tym najlepszym. Dla rodziców jest synem, dla siostry bratem, dla nauczycieli uczniem. Dla całego wszechświata jest tylko jednym z wielu. Ale on chce być kimś. Chce by ludzie o nim mówili, patrzyli z podziwem, a nie przez pryzmat jego nieszczęsnego bogina. Ale się swoją osobą nie wyróżnia, oprócz mugolskiego laptopa, który w Hogwarcie nie chciał i nadal nie chce się uruchomić i mimo tego od czterech lat nadal próbuje. A jak ktoś jeszcze zacznie ten sam tekst, że ...bo w Historii Hogwartu napisano....to zwariuje. Nie lata na miotle bo ma lęk wysokości, nie uczy się dobrze bo nie lubi, jest przeciętny. Na takiego kogoś nakładano już metkę szarego pracownika Ministerstwa Magii, co dla niego było to niczym wyrok śmierci.

Dla jednych zbyt wesoły, dla innych zbyt ponury. Dla jednych bez ambicji, dla drugich z marzeniami. Dla jednych przyjaciel, dla innych wróg. Dla jednych zbyt narwany, dla drugich zbyt spokojny. Dla jednych i drugich zbyt miły, zbyt łagodny, zbyt pomocny, zbyt mugolski. Dla jednych chłopak z przyszłością, dla drugich stereotyp zwykłego czarodzieja. 

relacje
o nim
inne

Dobry. Beznadzieja wiem. Przecinki. Też wiem. Tak jest takie imie. Zdj z tumblr, pewnie przedstawia kogoś znanego, ale ja ciemna masa. Cytat Fokus. Lubię wszystko, wolę zaczynać, ale raz na jakiś czas coś wymyślę. Tak więc się witam i krytykować, bo już dawno na Hogwart karty nie pisałam. 

Mówią, że jestem niedojrzała, nie umiem oceniać ludzi i zbyt łatwo się przywiązuję. Są pewni, że szybko ogłuchnę, bo lubię kiedy muzyka dudni mi w uszach, kiedy czuję ją całym ciałem. Wieczorami trzymają w domu, bo za rogiem czyha niebezpieczeństwo. Chcą żebym myślała o jutrze, choć wolę cieszyć się chwilą, niż zamartwiać odległą przyszłością. Chcę czerpać garściami, tworzyć wspomnienia, bawić się nie myśląc o konsekwencjach. Nigdy nie poznać granic i umiaru, wymazać ze słownika słowo niemożliwe. Nie iść na studia, zrezygnować ze szkoły, przez miesiąc żyć bez magii. Szybko wyprowadzić się z domu i podróżować po całym świecie. Wszystkiego w życiu spróbować, spełniać marzenia, zrobić milion szalonych rzeczy i żadnej nie żałować. Nigdy nie oglądać się za siebie, ciągle przeć do przodu własnym rytmem. Niczego nie odkładać na później, bo ono może nigdy nie nadejść. Chcę żyć szybko, intensywnie. Chcę żyć dzisiaj. 

Teraz.
Natychmiast.


Andrea Goldberg, czarownica czystej krwi. Mieszkanka małej wioski położonej niedaleko Edynburga. Obecnie wychowanka Gryffindoru, szósty rok. Posiada trzynastocalową różdżkę, dąb i włos z ogona jednorożca. Nie zna swojego bogina ani patronusa. Ma brązową płomykówkę Bellę. 

Za jakie grzechy, Lys!



Zarys historii i charakteru
Lysander Scamander to czystokrwisty czarodziej wchodzący ufnie w szesnasty rok życia, co kwalifikuje go na ucznia szóstej, a więc przedostatniej klasy Hogwartu. Z pozoru wygląda niegroźnie — charakteryzują go blond włosy, niebieskie oczy i nieobecne spojrzenie, które z dumą odziedziczył po matce, a także wydatne kości policzkowe, kilka bladych piegów rozsypanych po policzkach i nosie oraz długie palce, podarowane w genach przez ojca.
Historia jego życia nie jest namiętnym zbiorem niepowodzeń, upokorzeń i szajsu, związanego z nieszczęśliwym dzieciństwem i niezrozumieniem ze strony najbliższych. Lysander wychował się w zdrowych warunkach, a narzekać mógł jedynie na niekończące się i wyczerpujące podrożę Rofla i Luny.
Państwo Scamander przynajmniej raz do roku ruszają na poszukiwanie nowych gatunków zwierząt i roślin, a rodzeństwo zazwyczaj ląduje albo na dywaniku u zwariowanego dziadka Ksenofiliusa, albo na tylnych siedzeniach magicznego samochodu, który został podarowany rodzicom przez pana Weasley’a z okazji hucznego weseliska. Obydwie opcje skłaniały chłopca do subtelnej uwagi - za jakie grzechy!
Młodsza latorośl Scamanderów nie lubiła podróży z dwóch powodów — przeciwieństwie do Lorcana Lysander źle znosi słońce i nie jest aż tak bardzo zafascynowany magicznymi istotami, ażeby szukać ich po kontynencie, toteż doskwierała mu nuda w każdym celu, gdy rodzice rozprawiali na temat dziwnych zjawisk przyrodniczych.
Gdy 21 marca 2018 roku skończył jedenaście lat, zbuntował się, strzelił spektakularnego focha z przytupem, oświadczając wszem i wobec, że nie wyobraża sobie swoich wakacji na tułaczce po angielskich tudzież irlandzkich dziczach, bo w końcu jest już na tyle dorosły, że może sam o siebie zadbać. Luna zwabiła go do samochodu pudełkiem pełnym czekoladowych żab, kładąc tym samym chwilowy kres buntowniczej naturze Lysandra.
Jego podróż na Pokątną była przełomowa: po pierwsze dorwał się do swojej własnej różdżki, która mierzy sobie dwanaście i ćwierć cala, została wykonana z modrzewiu oraz włosa z ogona jednorożca; po drugie odkrył miejsce tak magiczne (a były to pachnące nowościami wydawniczymi Esy i Floresy), że opuścił go dopiero wtedy, kiedy ojciec zadeklarował, że może w Hogwarcie zostać na Boże Narodzenie i następnym razem nie zmuszą go do rodzinnej wycieczki.
Przy tej okazji warto wspomnieć, że Lysander lubił pochłaniać i przyswajać sobie mądrości literackie. W wieku pięciu lat dorwał się do baśni i to właśnie na Beedle’u nauczył się odróżniać „a” od „e”, aż w końcu pojął trudną sztukę czytania.

Stosunek do bliźniaka
Dziadek Ksenofilius często stroił sobie żarty z młodszego wnuka, twierdząc, że ma włochate serce dla swojego brata.
Otóż to! Lysander naprawdę nie lubił, kiedy Lorcan wypominał przy każdej nadarzającej się okazji, że jest od niego starszy o całe dwie minuty z haczykiem, nie lubił, gdy był dyskryminowany na rzecz starszego potomka Scamanderów — przecież sam się na świat nie prosił! — i nienawidził uśmiechu na ustach bliźniaka, kiedy zapuszczali się z rodzicami w dzicz.
W ramach rekompensaty ochoczo podstawiał mu nogę, dokuczał, przedrzeźniał, targał za włosy, zabierał sprzed nosa ulubione jedzenie i i wykradł jaśka, bez którego Lorcan nie mógł spać. A gdy nauczył się czarować, polatał mu figle na oczach wszystkich.
Lysandra zawsze irytowało to, że są do siebie przerażająco podobni i miał przeczucie, że Lorcana też mógł denerwować fakt, że ludzie nie potrafili ich od siebie odróżnić. Dlatego robili wszystko na przekór: gdy Lorcan zapuszczał włosy, Lysander je szybko skracał, gdy Lysander pochłaniał książki w ogromnych ilościach, Lorcan wolał zająć się czymś praktycznym i projektował okładki dla nowego wydania „Żonglera” i tak dalej, i tak dalej.
Mimo że Scamander nie cierpi swojego starszego brata, paradoksalnie spędza z nim niemalże każdą wolną chwilę, bo pech chciał, że Tiara Przedziału wybrała im wspólne przeznaczenie, Ravenclaw.

Pasja
Lysander, przeciwieństwie do swojego bliźniaczego barta, ma skłonności destrukcyjne, które zdecydowanie otrzymał w spadku po zamarłej babce Lovegood. Gdy jeszcze był małym szkrabem, Luna, bojąc się o bezpieczeństwo swojej pociechy, konfiskowała wszystkie rzeczy, które mogły być pomocne do konstrukcji prowizorycznej bomby. Z tego powodu wszelkie zapałki, zapalniczki i cygara, w których lubował się Rolf, znikały, gdy na horyzoncie pojawiał się głodny eksperymentów Lysander.
Ale czy to jego winna, że ma marzenie i patent na opracowanie „wystrzałowych” fajerwerków, których nie powstydziłyby się nawet „Magiczne dowcipy Weasleyów”?
Oczywiście, że nie!








Lysander w pigułce:
Krukon czystej krwi. Klasa VI. Miłośnik dwóch przedmiotów: eliksirów, a także zaklęć i uroków. Chodząca autodestrukcja. Wielbiciel czekoladowych żab. Kolekcjoner zapałek. Brat o włochatym sercu. Zagorzały fan książek fantasy. Błazen nie umiejący utrzymać swojego kotła w ryzach. Komentator meczów Quiddtcha







[ Na początku chciałabym podziękować dyrekcji za akceptacje koncepcji bliźniaków. Nadal jestem w trakcie poszukiwania większego zdjęcia. 
Wiem, że on nie ma niebieskich oczu, ale co mogę poradzić na to, że nie mogę znaleźć blondyna, który odpowiadałby moim wyobraźnią Lysa? Jamie jest najbardziej zbliżony do jego wizerunku.
Witam serdecznie i zachęcam do wątków. Najbardziej preferuje średnie, bo długie mnie męczą. Po prostu nie lubię lania wody ;) ]

.


  OPHELIA KRUM   
29.03.2006 - SKAGEN, DANIA

GRYFFINDOR, VII ROK, OWCA W WILCZEJ SKÓRZE
papieros, gitara, boks, rock'n'rollowa dusza, stany lękowe


amour est beau



A L I C E  G R A C C E

VI KLASA
GRYFFINDOR 
Klub pojedynków 
Raz udało jej się wyczarować patronusa ( sarna)


Alice to czarownica czystej krwi. Nie ma nic do mugolów, ani nic. W końcu z niektórymi się nawet przyjaźni. Pochodzi z Paryża. Ojciec jest bogaty, nigdy jej niczego nie brakowało, nie miała na co narzekać. Matka nie żyje, została zabita przez jednego ze śmierciożerców. Bardzo to przeżyła, do teraz nie może się z tym pogodzić, aczkolwiek udaję, że wszystko jest dobrze. 
Jest optymistką, która na twarzy wiecznie posiada uśmiech. Lubi się bawić, śmiać i żartować. Chętnie służy radą, kiedyś ktoś jej potrzebuje. Otwarta na nowe znajomości, przyjazna. Dziewczyna, która czeka na swojego księcia z bajki.Jest romantyczką i dobrą duszyczką. Roztrzepana, ciekawska, zarozumiała i pyskata, również jest. Śpiewa i tańczy kiedy nikt nie tańczy, tolerancyjna. Twardo broni swoich racji i dużo mówi. Kiedy kogoś nie trawi, nie ukrywa tego. Nigdy nie udaje kogoś, kim nie jest. Kiedy wstanie lewą nogą jest wredna, oschła i wyżywa się na innych, nie tylko słownie. Śmieje się ze swoich wpadek czy upadków. Lubi się wygłupiać, aczkolwiek też posiedzieć w milczeniu i pooddychać świeżym powietrzem. Kocha życie, cieszy się każdą chwilą i stara się ich nie marnować. Uwielbia jeść, to wręcz jej hobby. 

CIEKAWOSTKI | POWIĄZANIA | WSPOMNIENIA PIÓREM PISANE



Ja i Alice witamy się ciepło. Na wątki i powiązania zawsze tak. :)
Buźki użyczyła Barbara Palvin

jesteś takim pięknym dziwakiem...

 http://24.media.tumblr.com/d5dc85530c187ddb3dc1d7b5f5a641b7/tumblr_mjaxn75nEj1rbb8fmo1_500.gif
Parsifal Scott. brudnej krwi. klasa VII. Gryffindor.
pazur hipogryfa, 11 cali, topola - bardzo sztywna, idealnie leży tylko w jego dłoni 
czarny i bardzo leniwy kot, który nie ma imienia i przychodzi tylko po jedzenie
bogin - nie chce o tym rozmawiać, patronus - tylko mgiełka
awersja do każdego rodzaju alkoholu, rodzeństwo porozrzucane najprawdopodobniej po całej kuli ziemskiej
 Dziecko mugolskich slumsów. Tych okolic, gdzie to pociągi zatrzymują się tylko czasami, a stacje wyglądają tak, jak opuszczone, nawiedzone domy w filmach dla niemagicznych. Przesiadywało się tam od małego i marzyło, że w końcu pojawi się pociąg, do którego się wskoczy, a potem, jak za sprawą magicznej teleportacji, wysiądzie w lepszym życiu. Co prawda, Hogwart Ekspres nie zatrzymuje się na stacji przy jego starym domu, ale marzenia chyba się ziściły. W końcu jest kimś, ma nieprzeciekający dach nad głową, a butelki po maminej wódce nie są poukładane na kształt piramidki. Kimś? Definicja jego miejsca w szkolnej hierarchii jest całkiem prosta – to ten cwaniaczek, co to naciągnie na kilka galeonów niemal każdego. A to zakład, kto wygra mecz. A to zapomoga, bo kolega zgłodniał a akurat jest wyjście do Hogsmeade. A to trzeba nauczyć kumpli grać w pokera tylko po to, żeby uśpić ich instynkt, a potem równo wyciągać z ich kieszonek złoto. Ogólnie dość niefrasobliwy, wszędobylski, niepokorny, zapobiegliwy i zaradny.
Preferuje przyjaźnie na dobre i złe, czekoladę z Miodowego Królestwa, a eterycznymi, wymuskanymi pannicami to on gardzi.  Słabo u niego z nauką, ale nadrabia chęciami i kontaktami. Do SS to już nawet nie zagląda, bo i wymówki się skończyły. 

we aint goin' down like this

Lydia Leanne Williamson
lat 17, ravenclaw, VII, burzowa chmura

      Budzisz się. Powoli otwierasz oczy. Przez chwilę widzisz przed sobą spokojne morze, które cię uspokaja, które sprawia, że zapominasz o wszystkich swoich troskach. A później ktoś ciągnie cię w dół i zaczynasz spadać.
       I pośród ciszy słychać tylko rozdzierający krzyk duszy. 
      Spadasz powoli, choć tobie wydaje się, że szybujesz. Spadasz coraz niżej, a ciemna toń z każdą sekundą jest coraz bliżej. Spadasz, a wystające skały rozdzierają twoją skórę, choć wcale tego nie czujesz. Nie czujesz już nic. Ale to przecież nic złego. Chcesz po prostu zapomnieć, chcesz się od wszystkiego odciąć, chcesz choć przez chwilę poczuć się szczęśliwa tak jak wtedy, gdy miałaś siedem lat, całe życie przed sobą i myślałaś, że jest ono wiecznie kolorowe i radosne. Minęło jednak dziesięć lat i nic nie jest takie, jak myślałaś. Za dużo bólu, za dużo cierpienia, za dużo wszystkiego. Spadasz więc z uśmiechem na ustach ku upragnionej wolności.
       I tak ciemna toń porwała duszę.
    Toniesz. Woda otacza cię ze wszystkich stron, spycha cię na dno, wlewa się do płuc, gdy próbujesz wziąć wdech. Nawet nie próbujesz się wydostać, bo wiesz, że nie dasz rady. Jesteś za słaba, nie umiesz walczyć. Wyszło szydło z worka, czyż nie? Wszystkim wmawiałaś, że jesteś silna, że sama dasz sobie radę. Odpychałaś od siebie innych mówiąc, że nikt nie jest ci potrzebny. Prawda jednak była taka, że się bałaś. Bałaś się do kogoś przywiązać. Bałaś się zaufać. Bałaś się tego bólu, który zostaje, gdy ukochana osoba cię zostawi, porzuci, zrani, jakbyś była tylko zabawką. A teraz zostałaś sama. Nie masz nikogo, kto mógłby ci pomóc. Nikogo, kto by cię wyciągnął.
       I dusza umarła w samotności, płacząc krwawymi łzami.
      Teraz jest już za późno. Za późno, aby naprawić błędy. Za późno, aby się wrócić. Za późno, aby wybrać inną ścieżkę. Z martwą duszą chadzasz własnymi ścieżkami, będąc cieniem innych. Jesteś jak duch, którego nikt nie widzi i którym nikt się nie przejmuje. Jesteś jak powietrze, którego inni potrzebują do życia, lecz przypominają sobie o tym dopiero, gdy go zabraknie. Jesteś, ale cię nie ma. Żyjesz z dnia na dzień bez celu, bez planu na przyszłość, jak głupia licząc, że los się do ciebie uśmiechnie. Nie łudź się jednak, twój los to twoje zatracenie. Ono nie przyniesie ci nic dobrego, jedynie więcej bólu i rozczarowań.
       Nie przejmuj się.
       Żyj i nie żałuj. 

...................................................................................................................
Dzień dobry wieczór. Karta kiedyś, gdzieś tam była. 
Cytaty - Nico Vega, zdjęcie - tumblr.com, a na nim niejaka Teresa Oman.

20 sie 2013

Zapisy

Jeśli już zapoznałeś się z Regulaminem i innymi zakładkami, możesz zostawić tu swój mail. My postaramy się wysłać go jak najszybciej.