22 sie 2013

Scorpius Hyperion Malfoy

usunięte

16 komentarzy:

  1. [Witam serdecznie syna mojej ulubionej postaci z Harry'ego Pottera]

    Roxanne

    OdpowiedzUsuń
  2. [ Gdyby Draco był chociaż w połowie taki jak twój Scorpius to może bym nawet zrozumiała fenomen tej postaci. Witam :) ]

    Lys.

    OdpowiedzUsuń
  3. [E tam, a ja się jednak przed zaczęciem wątku z tobą pięknie przywitam i pochwalę, bo Scorpius wyszedł ci świetnie. Takie urzeczywistnienie mych wyobrażeń o nim. Właściwie w podobny sposób widziałam Dracona, ale wszyscy się zaraz czepiają, że to niekanoniczne.
    No i ten. Teoretycznie łatwiej byłoby, gdybym zaczęła wątek moim facetem, czyli Scottem, ale z drugiej strony mam ogromną ochotę na to, by Malfoy mi moją Fabiolę podręczył... Skomentuj to jakoś! :D]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Ach, no i dostrzegłam błąd. Warzenia eliksirów, nie ważenia. :D]

      Usuń
  4. [ Masz racje. Karta to jedno, kreacja postaci w wątkach to drugie, ale wierzę, że uda ci się utrzymać go w takiej konwencji, bo naprawdę taki Malfoy jest o wiele bardziej interesujący. Zawsze spostrzegałam Scorpiusa jako przeciwieństwo do Draco. ;) Jak wyobrażałaś sobie Lysa? Jestem bardzo ciekawa ^^ ]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Okej, to później przeczytam kartę jeszcze raz i wszystko ładnie ci wypiszę, jeśli będzie taka potrzeba. :D Ale na pewno nie masz tam wielu błędów.
    Tchórz z Draco wielki był, to racja, ale ja wolę to nazywać pewnego rodzaju ślizgońskim sprytem - po prostu dbał o swój tyłek i nie pchał się tam, gdzie mu coś groziło. Chociaż niestety nie zawsze wychodziło. :D
    On ogólnie w szóstej części był świetny.
    Fabiola była tutaj przez chwilę, ale uznałam, że z dwoma postaciami się nie wyrobię i zostałam tylko przy Parsifalu :D. ]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Są razem w dormitorium. Proponuję jakąś wieczorną kłótnię, która doprowadziłaby do tego, że zapomnieliby o swoim wychowaniu i zamiast miotnąć w siebie kilkoma zaklęciami, pobiliby się jak mugolskie bydło.
    Klasyk. Ale jaki fajny klasyk!]

    OdpowiedzUsuń
  7. [ W sumie bardzo fajna wizja. Podoba mi się ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  8. [To poprawki trafią na maila, zgodnie z życzeniem. :D
    W sumie, najpierw ustalmy może co takiego z nimi zrobić, bo można iść w dwie strony - albo zwyczajowe nieporozumienie między Ślizgonem i Gryfonem, dodatkowo różnią się bardzo statusem społecznym i statusem krwi. Nie wiem czy to nie za banalne, bo można, pomimo tego wszystkiego, zrobić im jakąś dziwną nić porozumienia - prowadziliby wspólne "interesy", mieli wspólnych wrogów, albo po prostu łączyłby ich jakiś wspólny cel. Ale gdzieś tam zawsze dałoby się wyczuć, jak się od siebie różnią. Wpadłaś na coś? :D]

    OdpowiedzUsuń
  9. [Dobra myśl, zobaczymy, w co się nam to przerodzi :D. Mam jeden odpis i muszę zacząć wątek Lysowi, więc może ty zaczniesz *wymusza*? :D]

    OdpowiedzUsuń
  10. [To ci się przyznam, że męskomęskie wątki prowadziłam ostatnio jakieś dwa lata temu i były to wątki homoseksualne, więc na początku może nie iść mi dobrze, ale będę się starać! :D
    Czekam zatem!]

    OdpowiedzUsuń
  11. [ Trzymam kciuki, ażebyś przekonała się do takiego Lysa i proponuję wątek, oczywiście. Chociaż biednie z moimi pomysłami, ale może jutro coś wpadnie mi do głowy ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  12. [ Aż się zdziwiłam, gdy zobaczyłam taką długą listę pomysłów. Dzięki tobie nie muszę męczyć moich pozostałość po ewolucji.

    1. To dobry pomysł, ale szkopuł tkwi w tym, że Lys nie jest jakiś tam dobry w eliksirach, a raczej całkiem przeciętny. To pretekst, aby sobie poeksperymentować i rozsadzać. Traktuje je jak dobrą rozrywkę. Możemy ryzykować. ;)

    2. Ten pomysł przypadł mi do gustu. Podejrzewam, że umie zaklęcie czyszczące, bo faktycznie dobry jest właśnie z zaklęć i uroków.

    3. Ten pomysł jest świetny. Aż mogę sobie wyobrazić jak Lys przysiada się do Scorpa jak do starego kumpla i papla coś od rzeczy xD

    4. Ten odpada, bo Scamander jest klasę niższej od młodego Malfoya. Chyba, że w grę wchodzi łączenie klas czy inne integracyjne zajęcia.

    Pomysły są tak dobre, że nie mam serca wybrać jednej opcji. Możemy je ze sobą jakąś połączyć, albo na twojej głowie zostawiam wybór jednej z nich ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  13. [ Jutro zacznę, gdy tylko dorwę się do komputera ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  14. [Skoro proponujesz zaczęcie, to chętnie na to przystanę.]

    OdpowiedzUsuń
  15. Lysander był w złym nastroju i starał się jak mógł nie wyładować swojej złości na Lorcanie, który był dziś w wyjątkowo dobrym nastroju i o dziwo rozmawiał z nimi jak z dobrym przyjacielem, z którym dogadywał się bez słów. A nie z bratem, z którym kłócił się non stop przy każdej nadarzającej się okazji, nawet o taką błahostkę jak fakt, czy ten konkretny niebieski wpada bardziej w błękit czy lazur. Dla młodszego Scamandera było wszystko jedno, a starszy traktował ten dylemat, jakby zależała od tego cała jego przyszłość.
    Dziś Lys naprawdę nie miał ochoty krzyczeć na brata, dlatego spiorunował go wzorkiem i uciekł na drugi koniec stołu Krukonów, ażeby móc pooddychać, chociaż na chwilę „świeżym” powietrzem.
    Siedział w milczeniu, ignorując fakt, że ktoś do niego coś mówił — raz bujał się na wszystkie strony, a raz dłubał beznamiętnie widelcem w toście, którego nałożył sobie na talerz. Nie miał bladego pojęcia za jakie grzechy rodzice zatrzymali jego tygodniowe zaopatrzenie na czekoladowe żaby, ale miał tego serdecznie dość, gdy stanął rano i okazało się, że już nie ma ani jednej w swoim magicznym pudełku ze słodyczami. Nie ufał słowom ojca, że spłodzi sobie choróbsko, ani słowom matki, że nabawi się próchnicy. Oboje ujęli to w takim kontekście, że Lys nie wiedział o co tak naprawdę im chodziło, więc mógł się tylko domyślać, bo skąd do diabła ma wiedzieć co do jest gnęboząb? Przecież tylko sporadycznie czytywał „Żonglera”, gdy Lorcan sprowadzał nowy numer do dormitorium.
    Dopiero po pięciu minutach bezsensownego siedzenia zareagował, gdy usłyszał ze stołu Ślizgonów charakterystyczny dźwięk rozrywanego papierka. Poderwał się z impetem na stołu, lokalizując niemalże od razu obiekt swojego zainteresowania. Nie czekał na zaproszenie, gdy kilka chwil później stał i rzucał łakome spojrzenie na czekoladowe żaby, który leżały sobie wiernie na stole koło Scorpiusa.
    — No siema — przywitał się, przywołując na twarz uśmiech i wpakował się pomiędzy Malfoya, a jego kumpla. Zgarnął jedną do ręki i, jak to miał w zwyczaju, zaczął paplać od rzeczy, w nadziei, że Ślizgon nie popisze się swoim wrodzonym sprytem. — Ładną mamy dziś pogodą, prawda? Wymarzoną na mecz, aż szkoda, że żadnego nie ma, Śligoni mieliby szansę zrewanżować się Gryfonom.
    Skąd Lysander mógł wiedzieć, że młody Malfoy nie interesował się Qudditchem?

    OdpowiedzUsuń